poniedziałek, 3 października 2011

Telefon na kartę czy na abonament?

Telefon na kartę czy na abonament?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki



To, czy wybrać telefon na kartę czy na abonament nigdy nie należy do łatwych decyzji. Bardzo często zależy to od użytkownika danego telefonu i od tego, w jaki sposób korzysta z poszczególnych funkcji. Poniżej przedstawię wady i zalety obu możliwości.

Mogłoby się wydawać, że płacąc miesięczną kwotę za telefon, w skład której wchodzi wiele różnych promocji, będzie to najtańsza oferta. Owszem. Czasem tak jest, ale tylko w przypadku, gdy decydujemy się na abonament bez telefonu. Darmowe rozmowy kuszą, ale jest ich zdecydowanie więcej właśnie w przypadku samego abonamentu. Jeśli mamy zamiar wziąć również telefon, należy wziąć pod uwagę to, że będziemy jeszcze, dodatkowo, przez cały czas trwania umowy, spłacać w ratach, pośrednio również nasz aparat telefoniczny. Często jest tak, że użytkownicy telefonii komórkowej są kuszeni nowym modelem telefonu, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że bardziej będzie się go opłacało kupić gotówką lub na raty w innym miejscu, niż w salonie telefonii. Bardzo często ceny w salonach są znacznie wyższe od tych standardowych na rynku. Dlatego owszem – telefon na abonament – świetna sprawa – ale bez telefonu.

Telefon na kartę to bardzo popularna forma wśród młodszych warstw społeczeństwa. Do niedawna uważało się, że taki telefon może nauczyć odpowiedzialności jej młodego użytkownika, ponieważ będzie dbał o to, aby zawsze mieć coś na koncie, a w razie potrzeby, doładuje je. Ostatnimi czasy jednak coraz popularniejszy jest ten typ usługi również wśród starszych warstw. Okazuje się bowiem, że w przypadku telefonu na kartę praktycznie zawsze są najtańsze rozmowy i SMS-y, a także pakiety internetowe. Usługodawcy zdają sobie sprawę, że ich klienci nie są uwiązani umową i w każdej chwili mogą zrezygnować z korzystania z ich oferty, więc musi ona być za każdym razem konkurencyjna. I właśnie dzięki temu, lepiej korzystać z telefonu na kartę.

W niektórych sieciach dochodzi do takiego paradoksu, że bardziej opłaca się mieć telefon na kartę nawet w przypadku prowadzenia firmy. Dlatego właśnie wybierając odpowiedniego operatora telefonii komórkowej trzeba dokładnie poznać rynek.

---

T.G.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Telewizory LED - czym różnią się od LCD?

Telewizory LED – czym różnią się od LCD?

Autorem artykułu jest Michał Kaszta



Na polskim rynku pojawia się co raz więcej telewizorów z podświetleniem LED. Na ogół są to modele droższe od klasycznych LCD – czy zatem warto do nich dopłacać? Czym tak naprawdę różnią się telewizory LED od LCD?


Wybór zadowalającego telewizora nie jest łatwą decyzją. Od pewnego czasu, producenci TV wprowadzają do sprzedaży tzw. Telewizory LED – wbrew ogólnej opinii, nie jest to nowy rodzaj telewizorów. Pamiętajmy, że są to znane każdemu telewizory LCD, z tą różnicą, że zastosowano w nich inny typ podświetlenia matrycy – użyto diod LED zamiast klasycznych świetlówek. Przyjrzyjmy się kilku najważniejszym aspektom przy wyborze pomiędzy klasycznym LCD a LCD LED.

Podświetlenie

Producenci stosują dwa gatunki podświetlenia LED. Telewizory z podświetleniem krawędziowym, czyli tzw. LED Edge – są gorszej jakości aniżeli te z podświetleniem pełnym. Te drugie podświetlane są diodami na całej powierzchni matrycy. Warto wspomnieć, że najcieńsze telewizory LED nie mogą posiadać całkowitego podświetlenia, gdyż zajmuje ono sporo więcej przestrzeni – jesteśmy dlatego stawiani przed wyborem – albo jakość albo najcieńsze telewizory. Nie dziwmy się więc kiedy w sklepie ujrzymy cienki TV LED znacznie tańszy od grubszego LED-a.
Wspólna własnością obu technologii podświetlania jest uzyskiwanie błyskawicznej jaskrawości chwilę po włączeniu – barwy nie potrzebują czasu do „rozbudzenia się” jak ma to miejsce w klasycznych LCD.

Zalety pełnego podświetlania LED (Full LED)

Każdy nowy telewizor full LED oferuje tzw. Funkcję miejscowego przyciemnienia. O co chodzi? Odpowiedź jest bardzo prosta, telewizory te umożliwiają punktową regulację podświetlenia, co skutkuje dokładniejszym odwzorowaniem odcieni i większą oszczędnością energii. Zamiast równego podświetlenia całej matrycy, podświetlenie dostosowywane jest w oparciu o kolor na danym fragmencie – kiedy na ekranie powinien się pojawić kolor czarny, światło zostanie ograniczone, a czerń będzie dużo głębsza niż w przypadku krawędziowego LED.

Zużycie energii – LED oszczędniejszy niż klasyczny LCD

Okazuje się że TV z podświetleniem LED zużywają znacznie mniej prądu niż konkurencyjne propozycje – szczególnie plazmy. Ostateczne zużycie zależy oczywiście od takich aspektów jak rozmiar ekranu i stopień jasności, aczkolwiek w praktyce nawet największe telewizory LED mogą nas kosztować zaledwie kilkadziesiąt zł w przeciągu roku. Dla porównania telewizory plazmowe kosztują nas średnio 160zł rocznie co jest właściwie dwukrotnością kosztów prądu w porównaniu do LED.

LCD LED, a telewizory plazmowe

Czy jakość telewizorów LED w końcu dorównała TV plazmowym? Okazuje się że najwyższe modele LED mogą przybliżać się jakością do technologii plazmowej, ale nigdy jej nie dorówna – ze względów technicznych.
Nowe propozycje telewizorów LED z pełnym podświetleniem zaczęły już dorównywać plazmom w jakości odwzorowania czerni – co zawsze było największym problemem LCD. Dodatkowo LEDy pobierają znacznie mniej prądu aniżeli plazmy, co dla wielu z nas będzie dużą przewagą. Przegrywają jednakże przede wszystkim na kątach widzenia które są znacznie gorsze nawet w porównaniu do najzwyklejszej plazmy.

Co w końcu wybrać? LCD czy LED?

Główna rada – wybierając się do sklepu z planem zakupu telewizora, określmy swoje potrzeby i możliwości, które udaje nam docelowe miejsce.
Jeśli w pokoju nie masz dużo miejsca – interesująca wydaje się wizja cienkiego telewizora LED na ścianie. Jeżeli natomiast bardziej cenisz sobie jakość a wysoka cena cie nie odstrasza – zdecydowanie wybierz LED z kompletnym podświetleniem matrycy – ewentualnie plazmę, ale miałem tutaj porównać tylko telewizory LCD. Porównanie LCD i plazmy zostawiam na osobny temat.

---

Zapraszam:

Telewizory, laptopy, komórki - opinie, ceny, recenzje
Telewizory LCD, LED, plazmowe, 3D


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 28 września 2011

Czy telefon może uratować życie?

Autorem artykułu jest Med Adviser



Aparat telefoniczny to jedno z tych urządzeń, które zyskując z biegiem czasu coraz to nowe kształty i funkcjonalności stało się jednym z najpowszechniejszych urządzeń na kuli ziemskiej. Obecnie nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie życia bez telefonu i możliwości jakie nam daje to niewielkie aczkolwiek zmyślne urządzenie.

Bycie w ciągłym kontakcie z bliskimi, przyjaciółmi, rodziną i znajomymi to coś o czym ludzie przed XIX wiekiem mogli tylko pomarzyć. Teraz każdy z nas posiada w domu co najmniej jeden telefon stacjonarny i telefon komórkowy – ile aparatów tyle możliwości kontaktu ze światem. Niewielu z nas zdaje sobie jednak sprawę, że obecnie istniejące telefony komórkowe i stacjonarne – przeznaczone do użytku domowego oprócz standardowej funkcjonalności – komunikowania nas z otoczeniem, mogą również stanowić nieocenioną pomoc w nagłych sytuacjach, bynajmniej nie za sprawą możliwości wybrania numeru alarmowego z klawiatury ale za sprawą systemu szybkiego wezwania pomocy specjalnie dedykowanym przyciskiem alarmowym.

Współczesne telefony bezprzewodowe i przewodowe posiadają specjalnie programowane przyciski szybkiego wybierania. Pod każdym takim klawiszem możemy zapisać dowolny numer telefonu np. straży pożarnej, pogotowia lub kogoś bliskiego, a nawet w celu lepszej identyfikacji zamieścić zdjęcie np. kogoś z rodziny. W razie nagłej sytuacji, zasłabnięcia, złego samopoczucia lub innego zdarzenia, wystarczy, że naciśniemy tylko jeden przycisk, a telefon sam zadzwoni pod zdefiniowany wcześniej w pamięci numer. Korzyść z takiego rozwiązania jest oczywista – w razie wypadku, osłabieni, będąc w stresie wywołanym nieprzewidzianą sytuacją nie musimy pamiętać numeru do rodziny, na pogotowie lub do lekarza rodzinnego – najważniejsze w tym momencie jest wezwanie pomocy – jednoprzyciskowe, bezpośrednie wybranie numeru telefonu to skuteczne rozwiązanie dla osób starszych, mieszkających samotnie z dala od rodziny lub niepełnosprawnych o ograniczonej ruchomości kończyn lub mobilności.

Projektanci i producenci poszli jednak o krok dalej oferując użytkownikom telefony komórkowe z systemem reagowania w nagłych sytuacjach, wyposażone w tzw. Przycisk bezpieczeństwa SOS – specjalny klawisz pod którym możemy zaprogramować dowolny numer telefony – w razie nagłej sytuacji, kiedy chcemy wezwać pomocy wystarczy że  naciśniemy charakterystyczny przycisk umieszczony zazwyczaj w tylnej części obudowy, a telefon sam zadzwoni pod wcześniej zdefiniowany numer.

Czy więc telefon może uratować życie? Z pewnością  możemy stwierdzić, że współczesny aparat telefoniczny wyposażony w rozbudowaną funkcjonalność może stać się naszym aniołem stróżem w sytuacji zagrożenia życia, ułatwić wezwanie pomocy, a w efekcie być może uratować nam życie, kiedy liczy się szybkość i sprawność reakcji.

---

W razie pytań dot. funkcjonalności aparatów telefonicznych zapraszamy na www.telplanet.pl lub www.sklepikseniora.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 27 września 2011

Skąd się wzięły maszyny poligraficzne?

Autorem artykułu jest Ulryk Wilk


Kilka wynalazków oraz jeden przypadek sprawiły, że współcześnie maszyny poligraficzne wyglądają, jak wyglądają. A mogło być zupełnie inaczej.
Gdyby ojciec Richarda Hoe był, dajmy na to, rzeźnikiem, niewykluczone, że o jego synu mówilibyśmy dziś jako o wynalazcy parówek. Ponieważ jednak Robert Hoe, urodzony w Anglii mechanik, założył (razem z dwoma szwagrami, trzeba dodać, z których jeden, Peter Smith, był wynalazcą z patentem na pewien rodzaj maszyny drukarskiej) w początkach dziewiętnastego wieku drukarnię w Nowym Jorku, Richard zainteresował się tą właśnie dziedziną. I w 1847 roku uzyskał patent na maszyny poligraficzne). Zanim jednak do tego doszło, musiał długo terminować, szukać nowych rozwiązań i próbować rozmaitych opcji.

Drukarnia starego Hoe była typowym przedsiębiorstwem działającym w tamtym czasiue: napędzana maszyną parową drukowała w sposób tradycyjny, taki jak wszyscy inni. Richard dołączył do firmy mając lat piętnaście i po sześciu latach wszedł do zarządu rodzinnej spółki. Miał wtedy dwadzieścia lat. Z dzisiejszej perspektywy niewiele, ale w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku nikogo nie dziwił widok dwunastolatków idących do pracy w kopalni. A maszyny poligraficzne to jednak nie to samo, co wąski chodnik pół kilometra pod ziemią.

Po śmierci ojca Richard stanął na czele rodzinnego przedsiębiorstwa. Jakie były reakcje starych szwagrów? Tego nie wiemy, ale zapewne przyglądali się z dystansem do poczynań młodego Hoe, gdyż drogi ich i starego rozeszły się kilka lat wcześniej.

Swój wynalazek, litograficzną prasę rotującą, którą za swoją pramatkę mogłyby uznać dzisiejsze maszyny poligraficzne (gdyby umiały mówić) uruchomił jeszcze w tym samym roku dając impuls do rozwoju tej gałęzi poligrafii.

Na tym nie poskromił swoich apetytów wynalazczych. W 1870 roku opatentował kolejną maszynę, która pozwalała drukować jeszcze szybciej i taniej. Zmarł w 1886 roku we Florencji, którą odwiedzał tak, jak wiele innych osób w tamtych czasach.

Maszyny wynalezione przez Richarda Hoe trafiły na poważny problem po upowszechnieniu się fotografii. Wielu drukarzy, z Irą Washingtonem Rubelem na czele zaczęło używać niskokosztowych maszyn poligraficznych do drukowania książek i zdjęć. Tyle, że tego rodzaju maszyny poligraficzne nie wytrzymywały konkurencji z fotografią. Dosłownie w ostatnim momencie (przed bankructwem całej branży) Rubel odkrył (najzupełniej przypadkiem, przez zapomnienie), że druk przy użyciu gumowych rolek zamiast ich metalowych odpowiedników wykorzystywanych do tej pory, daje znacznie lepsze efekty. Litery są wyraźniejsze, a kreski ostrzejsze. W 1907 roku pierwsza maszyna Rubela została puszczona w ruch w San Francisco. Pierwsze maszyny poligraficzne wykorzystywały więc zasadę odkrytą przez Rubela.
---
czasem piszę...

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Angry Birds, czyli wściekłe kurczaki na Androida

Autorem artykułu jest Diamond


Gra Angry Birds została stworzona przez firmę Rovio w 2010 roku i od razu znalazła rzeszę fanów i stała się najlepszą grą roku. Wściekłe Kurczaki, a właściwie różnego rodzaju ptaki, mszczą się na zwyrodniałych świnkach, które zabrały ich jajka, co możemy zobaczyć na krótkim filmiku we wstępie gry.
angry birds
Dokładniej: gra polega na wystrzeliwaniu ptaków z procy w różnych kierunkach i z różną siłą tak by zniszczyć wszystkie prosiaki i jak najwięcej konstrukcji, na których się znajdują.
angry birds

Za każdą planszę można zdobyć od 1 do 3 gwiazdek i dzięki nim odblokowujemy kolejną planszę, po uzyskaniu odpowiedniej ich  ilości odblokowujemy światy, których w tej grze jest wiele, a dodatkowe otrzymujemy przy okazji świąt (np. Boże Narodzenie, Walentynki, Święto Św. Patryka etc.).

angry birds
Istnieją różne rodzaje ptaków.

Czerwone – pierwsze z dostępnych, nie niszczą zbyt wiele, ale na pierwszych planszach są wystarczająco mocne. Nie mają super mocny w przeciwieństwie do kolejnych.

Żółte – mają w kuperku nitro, które po tapnięciu drugi raz na ekran odpala się. Bez problemów niszczą drewno i nie staną im na przeszkodzie żadne świnki.

Niebieskie – szalone trio, po tapnięciu drugi raz na ekran rozdziela się na 3 małe kogutki, które rąbią szkło niczym korniki drewno.

Czarne – wybuchowa bomba, która po tapnieciu rozwala metal w drobny mak.

Białe – dzikie kokoszki, po dotknięciu po raz drugi ekranu znosi super jajo, które spadając na świńskie konstrukcje robi BIG BUM!

Zielone – niczym bumerangi po wystrzeleniu zawracają by atakować przyszłe kotlety ze strony, z której ich się nie spodziewają.

Istnieje również 5 rodzajów świnków.

Najmniejsze są najprostsze do zabicia, istnieją też duże prosiaki ale ich też jest łatwo się pozbyć. Jednymi z gorszych są knury z wąsami i koroną, jednak swą wredotą przerastają je świnie z kaskiem, który chroni ich ryjek przed cierpieniem. Ale nie na długo!

Cichy i budujący w napięciu podkład muzyczny świetnie pomaga w napawaniu się nienawiścią przeciwko świnkom.
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nowe funkcje GPS

Autorem artykułu jest Steve Klops


Ideą systemu GPS (Global Positioning System) jest ułatwienie jego użytkownikom dotarcia do wybranej wcześniej lokalizacji. Jednak początki tego systemu nie zapowiadały jego obecnego sukcesu.
Pierwsi „szczęśliwi” użytkownicy systemu GPS nierzadko mieli problem z dotarciem do miejsca docelowego. Na początku mapy były jeszcze bardzo niedokładne, nie zawierały wszystkich ulic czy dróg, a nawet jeżeli, to często były one błędnie oznaczone. Wszystko to prowadziło do tego, że pierwsze wojaże z użyciem systemu GPS nie były radosnym doświadczeniem.
W wyniku rozwoju technologii i ciągłego jej ulepszania system ten jest obecnie najczęściej używanym narzędziem, pomagającym nam trafić do miejsc, w których jeszcze nie byliśmy. Dzisiaj możemy go nabyć kupując w sklepie jako oddzielne urządzenie, lecz coraz częściej systemy GPS są instalowane jako aplikacje na androida czy na iPhone’a. Dzięki temu, kupując telefon z odpowiednim oprogramowaniem mamy często darmowy dostęp do tego systemu nawigacji.
Na obecnym etapie rozwoju system GPS to jednak nie tylko mapa. Dzięki dostępowi do sieci Wi-Fi na monitorze możemy znaleźć informacje o radarach, natężeniu ruchu – korkach na drogach, robotach drogowych czy objazdach.
Na rynku jest też sporo aplikacji, które wykorzystują ten system, ale nie są typowym GPS’em. Mowa tutaj np. o aplikacji, która włączy alarm gdy dojedziemy do określonego miejsca. Jak widać może być ona bardzo przydatna, np. w podróży pociągiem gdy chcemy się zdrzemnąć ale nie możemy pozwolić sobie na przegapienie stacji.
Ponadto system GPS wykorzystywany jest również w aplikacjach służących nam do rozrywki. Wybierając się na spacer możemy przemierzyć trasę wyznaczoną przez odpowiednią aplikację, zdobywając przy tym punkty i awansować w rankingu w stosunku do innych użytkowników tej aplikacji.
Jak widać GPS nie musi być (i na pewnie nie będzie) wykorzystywany jedynie do wyznaczania właściwej trasy. Jego zastosowań jest tak wiele, jak wiele osób zajmie się tworzeniem nowych aplikacji.
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 26 września 2011

Ekran dotykowy na dłoniach

Ekrany dotykowe od niedawna są bardzo popularne. Być może już niedługo pojawią się na... dłoniach. Na targach technologii interaktywnej SIGGRAPH pokazano bardzo ciekawe urządzenie autorstwa japońskiego naukowca Kei Nakatsuma, pozwalające zmienić wierzchnią część dłoni w ekran dotykowy. Urządzenie nie posiada wyświetlacza takiego jak w smartfonach, ale i tak pozwala na sterowanie bez potrzeby patrzenia na nie. Obiekt wygląda jak bardzo wielki zegarek na rękę. Poprzez czujniki podczerwieni pozwala na wierzchu dłoni wykonywać gesty i używać palca jako rysika.

Urządzenie może zostać wykorzystane do sterowania nawigacją w samochodzie, do zarządzania prezentacją, czy obsługi "empetrójki" podczas biegania. Dotykowy kontroler można poczuć, nie trzeba więc skupiać wzroku na kilku rzeczach na raz.

Wadą natomiast jest to, że czujnik słabo działa gdy pada na niego światło słoneczne. Ciekaw jestem czy takie urządzenie się przyjmie.
Dominjas